Skorpiony w gniazdkach

Północ, zegar ospale porusza mechanizmem, jakby od niechcenia, gdyby tylko chronos to widział..
Zakrwawioną dłonią sięgam po papierosy, szukam zapalniczki, oczywiście nie ma jej w miejscu w którym powinna być, po wygrzebaniu jej zza łóżka resztka gazu i iskra elektryczna rodzą płomień, płomień który już za moment pozwoli mi wdychać świństwo które pewnie kiedyś mnie zabije.

Znudzonym wzrokiem podróżuje po nierównym, kolorowym suficie, zaczynam myśleć..
"Po co mi to wszystko?"
"Ile ja tak mogę?"
"Co jeszcze zrobić by wyzdrowieć, gdzie kurwa są wszyscy?"
Najedzone demony poprzednim aktem powoli zaczynają podchodzić w kierunku moich myśli, zaczyna się psychiczny sajgon, myśle "Już nie myśleć, nie teraz, poczekam az zasną"
Fala smutku przebiega po plecach i sercu, a zaraz za nią niewyobrażalny gniew, z siła zapaśnika chwyta za duszę i rzucą nią na mate, nic nie robię, leże tak i mogę tylko patrzeć na akt frywolność choroby która robi ze mną co tylko jej sie podoba, przewracam się na bok, zimny oddech ściany na chwilę wyrzuca mnie z mrocznej kolejki, 1 sekundowe katharsis, tak na chwilę, bo na to zasługuję.
Myślę o samobójstwie, o tym by zgasnąć, wszyscy jesteśmy zapałkami a ja palę się zbyt mocno, ja płonę, Akomodacja ciemnej strony mojej duszy : Poziom MAESTRO.
Tej lepszej? No cóż, to już wedle uznania wyciągają inni i podają mi na tacy, coś w stylu : "Widzisz durniu? Patrz ile masz wartośći w sobie, jebać psychicznie chore węglowodany"
Z tym że ja naprawdę nie widze w sobie nic wartościowego, z reguły sądze ze ktoś żartuje albo nie ma pojęcia o czym mówi, no chyba że Ona, jej wierzyłem, ale jej już nie ma, to certyfikat od losu, dowód na to ze kochać sie mnię poprostu nie da.
Skoro już jestem przy niej, z zaproszenia do rozgrzebywania ran i sypania do nich soli nie skorzystam, dziękuje mała.

Zaraz po tym jak poczuję ulge na myśl o samobójstwie-uśmiecham się, na krótki moment mięśnie twarzy podnoszą się niczym stary pies i na tej poszarpanej przez życie mordzie jest coś więcej niz tylko smutek, znowu myślę, cholera myślę chociaż zakazałem sobie, myslę o nich, bo przeciez nie o sobie, bo po co?
JEB! JEB! JEB!
Zaczeło się, łzy, drgania mięśni, grymas na twarzy.
Błagalnym tonem proszę siebie samego bym przestał czuć, za dużo kosztuje mnie tęsknota i miłość, rzucam się na prawo i lewo, niczym pieprzony pijak, niczym narkoman na głodzie.
STOP!
Po kilku sekundach wszystko ustaje, nie mogę już płakac, ostatnia łza własnie spłyneła po policzku, czuje niedosyt, chce wyrzucać to z siebie, MUSZĘ!
Ucisk w klatce piersiowej, czuje cały smutek gdzies obok serca (Pierdolone serce, nienawidze cie)
Boże, chce płakać, nie zniose tego więcej, POZWÓLCIE MI PŁAKAĆ DO CHOLERY!
Cisza..wracam do punktu wyjścia, odpuszczam, staje w rogu ringu i przygotowuje się na kolejna przegrana runde, na ciosy, ciosy od samego siebie, te z przeszłości, te chore, te od ciebie, od was, od nich..
Dociera do mnie, nie czuję się na tyle bezpiecznie sam ze sobą by pozwolić sobie na spuszczenie gardy, tak jakbym właśnie wtedy miał odgryzć sobie żyłe u nasady języka i wdychać krew, potrafie płakać w ramionach osób którym ufam, tylko wtedy, jak bardzo jest to popieprzone?
Wiem że byłaś jedyną, kurwa czuję to, nie popatrze już na inne tak jak powinienem, zbłąkane serce chce do swojej Pani, głupie serce, przecież wyrzuciła cie z pędzącego samochodu..
Staram sie o optymizm, powtarzam w głowie ze wszystko sie ułoży, ze zasługuje na szczescie bo przeciez o nie walcze każdego dnia gdy słońce wstaje, musi sie pojawić, ale to na nic, wszelkie starania, metody, próby.. zostały skalane przez to jak nieświeży i cuchnący bywa ten świat.. i ludzie na nim.
Zakładam słuchawki, Vasquez, okej, skurwysyn zawsze mi pomagał, dzięki Matthew!
Kilka sekund przed zaśnięciem widzę jej oczy, widzę wszechświat, widzę odbicie samego siebie-z innego, lepszego wymiaru, widzę nasz kosmos, naszą galaktykę, zazdrosne gwiazdy, drogę którą wyznaczał rytm bicia naszych serc, naszych zajebistych serc, widzę miłość..






Ten kawałek, o tak.

I still fantasize
Close my eyes to the wrong again
still those "fuck me" eyes
as I'm licking the palm of my hand.


Miło mi że jest tutaj aż tyle wejść, cieszę się ze ktoś to czyta, to wiele dla mnie znaczy, Dzięki!

Znalazłem się w dość trudnym momencie mojego życia, niestety jestem z tym wszystkim kompletnie sam, a uwierzcie, przewalczyłem w pojedynkę więcej niż powinienem, nie przebrne samememu.

Niestety choroba pożera mnie dzień po dniu, wiem że to może to wam wyglądać jak stawianie chorób psychicznych na tronie i wygłaszanie chwały i miłości ku nim, nic bardziej mylnego, próbowałem już wszystkiego, pamiętajcie by kochać ludzi chorych, umęczonych, innych, potrzebujemy miłości bardziej, więcej, mocniej.
Miłego wieczoru!
Mariusz.






               I need you to break me up break me down to the sound
               So I can pray that someone hears me now
               I just pray that someone hears me now




















She walks around the corner, it's like she brought the sun with her
Then everything just brightened up, I couldn't make this up
My fingers in my eyes as she walked by like I was waking up
And so many words, I couldn't string a sentence together to bother her
I instantly forgot all my plans and started to follow her


Komentarze

Popularne posty